piątek, 8 sierpnia 2014

A może w plenerze?

„Tylko nie w kościele. Lepiej zrobić ślub na dworze." Ostatnio są to coraz częściej słyszane zdania. I zaczyna nam się marzyć ślub w plenerze. Najlepiej wysoki, podwieszany namiot. Albo nie, bez namiotu, za to na szerokiej powierzchni. Może gdzieś na pięknie przystrojonej łące? Na plaży, na wzgórzu z fantastycznym widokiem? Taka sceneria z pewnością wprowadzi wszystkich w odpowiedni nastrój.

W przypadku ślubu plenerowego trzeba wszystko dokładnie zaplanować. A już zwłaszcza być przygotowanym na wszystko. Bo tutaj, oprócz dokładnej oprawy, na całą ceremonię ma również istotny wpływ pogoda. Nie dziw więc, że takich ślubów podejmują się najchętniej osoby młode, które z chęcią zaryzykują i taką przygodę.

Atrakcji, dekoracji ślubnych też nie brakuje. Taki ślub daje przede wszystkim dużo możliwości i swobody w działaniu. Nie ma praktycznie żadnych ograniczeń. A pomysły nie mają końca. Wypuszczanie gołębi to tylko jedna z wielu propozycji, a ciągle znajdują się na to chętni. Jednak od jakiegoś czasu gołębie zostały zastąpione przez może jeszcze nawet bardziej efektowne lampiony szczęścia. Para młoda wysyła taki lampion z weselnym marzeniem.

Ważna do ustalenia jest również pora dnia. Bo czy lepiej jest brać ślub rano, czy wieczorem? I oczywiście odwiecznie sprzeczna kwestia: o zachodzie czy o wschodzie słońca? Nieważne jaką porę wybierzemy, to i tak wszystko będzie wyglądać jak z bajki. Bo śluby mają to do siebie, że bez względu na to co się stanie zostaną zapamiętane jako najpiękniejsze wydarzenie w życiu.